W wyniku takich doświadczeń we własnej rodzinie oraz w szerszym kontekście społecznym matki często miewają trudności z wyobrażeniem sobie kobiety, która podchodzi do konfliktu w sposób bezpośredni i skuteczny. Zapytaj matkę, kto przychodzi jej na myśl, gdy zastanawia się nad wyrażaniem niezadowolenia, a tym bardziej oburzenia, a niezmiennie nakreśli obraz kogoś, kto miota się i ciska gromy jak szaleniec. Czter- dziestojednoletnia Carol opisuje swoją „ciotkę Bertie, doskonały przykład tego, czego nie należy robić. Była strasznie przewrażliwiona i nigdy nic jej się nie podobało. Ciotka robiła publicznie sceny, przy których czułam się upokorzona, nawet jako dziecko. Bałam się gdziekolwiek z nią pójść, a gdy szłyśmy coś przekąsić, modliłam się, żeby jedzenie było smaczne. Wciąż rozbrzmiewa mi w uszach jej pokrzykiwanie na kelnerów”.
… być może istotniejsze jest to, by kobiety nauczyły się, że mogą zachować zdrowy rozsądek w obliczu złości zamiast uczyć się automatycznie wyładowywać swoją osobistą frustrację na innych, nie zwracając uwagi na wpływ tych uczuć na te osoby (co można by nazwać męskim modelem dawania upustu złości). Chociaż kobiety aktywne zawodowo, biorące udział w polityce, trenerki czy dyrektorki szkół są coraz bardziej widoczne, kobieta potrafiąca wskazać inną kobietę, która nauczyła ją, jak rozwiązywać konflikty, wciąż jest rzadkością. Kiedy jednak myśli o mężczyznach zajmujących stanowisko w jakiejś kwestii, często nasuwają się jej równie niepożądane obrazy (np. szorstkość, onieśmielanie albo apodyktyczność). Bez pozytywnych wzorców, męskich lub damskich, kobietom trudno jest przezwyciężać zniechęcające przesiania rodziny i społeczeństwa.