Kobiety, które pracują poza domem, często donoszą o poważnych reperkusjach swych prób otwartego sprzeciwienia się niesprawiedliwości. Czterdziestodziewięcioletnia Joan, kierownik średniego szczebla w firmie produkcyjnej, zgłosiła się na terapię po pierwszej negatywnej ocenie pracowniczej. „Powiedzieli, że brak mi dyplomacji, co znaczy, że mam niewyparzony język i walę prosto z mostu, a to wyraźnie krępuje ludzi. Kiepska sprawa! Kilka miesięcy temu, gdy wreszcie poruszyłam problem, który narastał pomiędzy mną a kolegą z pracy, szef powiedział mi, żebym to przemyślała, jakby przemawiał do dziecka. Poczułam, że nie traktuje mnie poważnie. Gdybym była mężczyzną, uznałby mnie pewnie za osobę stanowczą i aktywną. Tymczasem usłyszałam, że nie umiem pracować w zespole”. Takie anegdoty wcale nie są rzadkością wśród rozsądnych, osiągających sukcesy kobiet czynnych zawodowo. Czy masz na swoim koncie takie doświadczenia? Jaką naukę przekazujesz córce na temat własnych praw i skuteczności w rozwiązywaniu konfliktów?