Potem spodobało się jej uczucie pustego brzucha i luźnych dżinsów. Zawsze uważała, że ma nadwagę. „Kiedyś zmusiłyśmy się z koleżanką do wymiotów i wydawało mi się to głupie, ale nagle zaczęłam czuć się dzięki temu lepiej. Po powrocie ze szkoły idę do łazienki, potem nie czuję się taka spięta”. Po pewnym czasie Kirsten zaczęła odczuwać coraz większy przymus wywoływania wymiotów. To ją przeraziło. Uczyła się w szkole o zaburzeniach odżywiania i nie chciała, by dotknął jej ten problem. Przede wszystkim nie chciała martwić matki. Powiedziała nawet: „Mama przyłapała mnie któregoś wieczoru i bardzo się zdenerwowała. Widok jej zaniepokojonej twarzy to dla mnie najgorszy omen. Wtedy mama milknie i na kilka dni zamyka się w swoim pokoju”. Jak widać, Kirsten bardzo starała się nie przysparzać mamie żadnych zmartwień. W szkole odnosiła sukcesy, uczestniczyła w zajęciach, które jej matka uważała za istotne, i unikała potencjalnie kontrowersyjnych kwestii. „Po co poruszać tematy, co do których wiem, że się nie zgodzimy?” Kirsten próbowała dostosować się do wzorca, który był dla jej matki miarą sukcesu.