Choć molestowanie seksualne z pewnością nie jest zjawiskiem nowym, dziś bez wątpienia wydaje się bardziej powszechne niż kiedykolwiek dotąd. O przypadkach molestowania trąbią nagłówki gazet i nocne programy informacyjne w całym kraju. Niemal nie sposób uniknąć rewelacji na temat jakiegoś najnowszego skandalu z molestowaniem seksualnym w kręgach politycznych bądź wojskowych. Jest to być może jedyny problem, którego nastoletnie dziewczęta nie uważają za jakąś kwestię „zewnętrzną”, zupełnie nieodnoszącą się do nich. Wiele z nich boryka się z molestowaniem na korytarzach szkół; donoszą o poczuciu upokorzenia, kiedy chłopcy rzucają prowokacyjne uwagi na temat ich ciała bądź obrzucają je wyzwiskami o podtekście seksualnym. Zaskakujące jednak jest to, że całkiem sporo dziewcząt twierdzi także, iż były na korytarzach podszczypywane i dotykane przez chłopców. Trzynastoletnia Fran mówi: „Chłopcy zachowują się tak, jakby robili jakiś świetny kawał, ściskając nam piersi i chwytając na korytarzu za pupy, ale to wcale nie jest śmieszne. Strasznie mnie wkurzają, ale co mam zrobić?” Czternastoletnia Amanda przyznaje, że w takich sytuacjach oburzenie odbiera jej zdolność reagowania. „Poza tym” – dodaje – „co to da? Nawet gdybym nie bała się powiedzieć im czegoś do słuchu, czy oni faktycznie dadzą sobie spokój? Moja najlepsza przyjaciółka powiedziała takiemu jednemu, żeby trzymał łapy przy sobie, a on nazwał ją dęciakiem i powiedział, żeby się wyluzowała. Ze niby nie poznałyśmy się na dowcipie”. Chociaż dziewczyny dzielą się takimi przeżyciami z koleżankami, jedynie nieliczne nie krępują się zwierzać z nich dorosłym. Nie chcą „robić szumu” wokół takich incydentów, które uznają za wstydliwe i irytujące. Wolą raczej zlekceważyć przypadek molestowania seksualnego niż ryzykować, że ktoś nie da im wiary albo zbagatelizuje ich niepokoje.