Kobiety, które wychowywały się w rodzinach utrzymujących wyraźnie odmienne normy dla mężczyzn i kobiet, mają żywo w pamięci różnice w traktowaniu ich samych oraz ich braci. Czterdziestoośmioletnia Amanda miała pięcioro rodzeństwa, dwie siostry i trzech braci. „Wciąż zdumiewa mnie fakt, jak bardzo moi rodzice byli seksistowscy” – mówi. „Braci zachęcano do zachowań typu »macho«. Siłowali się ze sobą, walczyli, tłukli, i było to dozwolone. Pamiętam nawet, jak któryś z braci wybił dziurę w drzwiach swojego pokoju, a ojciec skwitował to mniej więcej tak: »Och, chłopak się wyładowuje«. Ale kiedy któraś z sióstr albo ja popchnęłyśmy jedna drugą, szkoda słów. Patrzył na nas surowym wzrokiem. Raz cisnęłam książki na podłogę i wściekła wymaszerowałam z pokoju. Mama wpadła w złość i wygłosiła kazanie o właściwym zachowaniu. Oczywiście nikt nie mówił tego otwarcie, ale nam, dziewczynom, nie było wolno irytować się ani sprawiać kłopotów. Broń Boże podnieść głos!” Dopiero kiedy czternastoletnia córka Amandy zarzuciła jej seksizm, wytknęła, że bratu wolno „pyskować”, a jej nie, Amanda uzmysłowiła sobie swoją nieuświadomioną akceptację i utrwalanie schematu nierówności płci we własnej rodzinie. Pamiętając, jaką złość i urazę czuła jako nastolatka, postanowiła, że w życiu jej córki musi być inaczej.