„JESTEŚ ODPOWIEDZIALNA ZA NIEDOPUSZCZANIE DO KONFLIKTU”

Trzydziestosześcioletnia Gillian wspomina, co znaczyło być najstarszą z czworga dorastającego rodzeństwa w domu podzielonym przez rozwód. „Każdego popołudnia wymagano ode mnie opiekowania się rodzeństwem – szczawiami, jak ich nazywałam. Miałam za zadanie pilnować, by nie sprawiali mamie kłopotu. Gnałam ze szkoły do domu, żeby mieć pewność, że nie wywrócą wszystkiego do góry nogami. Jeśli na blacie leżał choćby jeden okruszek, obrywaliśmy wszyscy, zwłaszcza najmłodsza siostra. Dręczyły mnie wtedy okropne wyrzuty sumienia”. Gillian miała tak mocno wpojone przekonanie o konieczności opiekowania się rodzeństwem, że rzadko podejmowała próby zajęcia się własnymi potrzebami. Pamięta, jak raz złajała brata za złe zachowanie. „Mama była przerażona, gdy zaczął płakać. Oburzała się, jak mogłam tak go zdenerwować. Nieważne, że okropnie mi dokuczał”. I tak Gillian nauczyła się, że skarżenie się nie jest tolerowane. Skoro wyrażanie uczuć kogoś rani albo krępuje, nie jest akceptowalne. Ponieważ przydzielono jej w rodzinie rolę rozjemcy i opiekunki odpowiedzialnej za troszczenie się o rodzeństwo, przywykła do tłumienia swego niezadowolenia. Gdy jej własna córka zaczęła wkraczać w okres dojrzewania, Gillian powoli uzmysławiała sobie, że jeśli nie przemyśli dokładnie swego nastawienia do relacji międzyludzkich, jej rola z dzieciństwa „powróci i będzie prześladować córkę i ją”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *