Dziewczyny gorączkowo porównują się z innymi. Po pierwsze sprawdzają, jak bliskie stworzonego w wyobraźni ideału są ich kształty. Zadają sobie pytania: „Czy mam wystarczająco duże piersi?” albo „Czy mam zbyt duży biust?”; „Czy jestem dość wysoka?” lub „Czy nie jestem za wysoka?” Za gruba albo za szczupła. Za bardzo tyczkowata albo zbyt krągła. Lista nie ma końca. Niektóre dziewczyny są tak bardzo zaabsorbowane jednym aspektem swojego wyglądu, że przeradza się to w obsesję. Szesnastoletnia Cindee powiedziała: „Nie cierpię swoich zębów. Mają strasznie dziwny kształt i są całe żółte. Kiedy poznaję ludzi, pierwszą rzeczą, na jaką patrzę, są zęby. Wszyscy mają ładniejsze zęby ode mnie”. Cindee przyznała, że marzy o nałożeniu na zęby koron. Po drugie, dziewczyny zdobywają potwierdzenie swojej normalności, porównując się z rówieśnikami. Czy twoja córka znajduje się na tym samym etapie co jej koleżanki, czy odwrotnie, wyprzedza je lub pozostaje w tyle? Jeśli chodzi o dojrzewanie fizyczne, dziewczyny za żadne skarby nie chcą być ani w ostatnim, ani w pierwszym szeregu. Obecnie zdarza się, że dziewczęta zaczynają miesiączkować w trzeciej albo czwartej klasie, jeszcze zanim mają okazję obejrzeć w szkole edukacyjne filmy o zdrowiu. Wyjątkowo nieśmiałe ukrywają rozwijające się piersi pod za dużymi swetrami, a minipodpaski chowają w zamykanych na zamek kieszeniach plecaków. Dziesięcioletnia Pat przyznała: „Wymyślam miliony pretekstów, żeby nie iść na basen albo nie nocować u koleżanek, bo zawsze się ze mnie naśmiewają. Chłopcy są jeszcze wredniejsi; strzelają z ramią- czek od stanika”. Na drugim biegunie znajdują się starsze dziewczyny, które wciąż jeszcze „wypychają” biustonosze okłamują koleżanki, że mają już okres, którego tak naprawdę nie mogą się doczekać.