Fizyczną metamorfozą towarzyszącą okresowi dojrzewania rządzą szalejące hormony, które wywołują emocje, podsycają popęd płciowy i intensyfikują wszelkie bodźce. Huśtawka nastrojów w wieku pokwitania jest wręcz okryta złą sławą. Dziewczyny często czują się umęczone intensywnymi, zmiennymi uczuciami, które czasem wydają się je przytłaczać. Kiedy już zidentyfikują emocje i być może zrozumieją, skąd się wzięły, te znikają i zostają zastąpione innymi kłopotliwymi doznaniami, których dziewczyny nie potrafią rozpoznać ani sprecyzować. Trzynastoletnia Eva przemówiła w imieniu wielu dziewczyn, relacjonując: „To takie denerwujące. W jednej chwili rozpiera mnie szczęście, jak gdybym dostała dobrą ocenę z klasówki albo coś w tym rodzaju, a już w następnej płaczę albo wpadam w kompletny dół zupełnie bez powodu”. Zanim dziewczyny zdobędą dojrzałą samokontrolę, skoki hormonalne skłaniają je do działań impulsywnych. Wewnętrzna siła, która dotychczas pomagała nastolatkom panować nad emocjami albo znosić frustracje i rozczarowania, może tymczasowo je opuścić. Córka, która w wieku przedszkolnym nie podniosłaby na nikogo nawet palca, jako dorastająca dziewczyna może ni z tego ni z owego uderzyć swego brata w głowę, nim zda sobie sprawę z tego, co robi. Podobnie córka, która dostała A-l- za klarowne argumenty podczas debaty na zajęciach z nauki o społeczeństwie, może „wnerwić się” w kontrowersyjnej dyskusji przy rodzinnym stole, wrzeszcząc i przeklinając każdego, którego poglądami poczuła się urażona.