Pogaduszki, trzymanie się za ręce na spacerach i dochowywanie tajemnic odeszły w przeszłość, zastąpione przez trzaskanie drzwiami, pełne irytacji westchnienia, chmurne nastroje i niegrzeczne uwagi. Pozostały szeptane zwierzenia, teraz jednak zarezerwowane wyłącznie dla przyjaciółek. Wystarczy, że znajdziesz się w pobliżu, a szepty gwałtownie się urywają, ustępując miejsca przewracaniu oczami. Twoja obecność jest wyraźnie niepożądana; jesteś wykluczona z sanktuarium dojrzewania. Jeśli twoja córka nie obwinia cię otwarcie o rujnowanie jej życia, to przynajmniej cię unika, wrzeszczy na ciebie albo żąda, byś nie wchodziła do jej pokoju i pilnowała własnych spraw. Stałaś się boleśnie świadoma faktu, że każdy twój gest ją „drażni”. Nie tak wyobrażałaś sobie idealne relacje między matką a córką. Oto,’jak opisała sytuację Mary-Jo, matka piętnastoletniej Jeannie: „Cały czas chodzę koło niej na palcach. Wszystko, co robię, jest »śmieszne«, cokolwiek powiem, jest nie tak. Nawet nie lubię już przebywać w towarzystwie własnej córki, zwłaszcza kiedy zaprasza do siebie przyjaciół. Wzdycha z obrzydzeniem za każdym razem, kiedy choćby otworzę usta, a jeśli odważę się zadać któremuś z jej znajomych proste pytanie, zabija mnie wzrokiem! Niby jestem dorosła, a boję się odezwać słowem”.